Depresja - można ją pokonać
Kilka faktów
23.02.2010 już po raz piąty będziemy obchodzić Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Celem tej akcji jest upowszechnienie i rozwijanie wiedzy na temat zaburzeń psychicznych, zmiany postaw społecznych w stosunku do osób chorych psychicznie, a także zachęcenie samych chorych do specjalistycznego leczenia.
Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że depresja jest najczęstszą chorobą psychiczną i stanowi obecnie jeden z czterech najpoważniejszych problemów zdrowotnych w Europie. Różne źródła podają, że na depresję cierpi od 10 do 15 procent populacji. Prognozy nie napawają optymizmem, gdyż procent ten sukcesywnie wzrasta. Niepokój budzi również fakt, że obecnie depresja najczęściej dotyka ludzi młodych, w pełni sił fizycznych, aktywnych zawodowo.
Ludzie od zawsze borykali się z depresją. Funkcjonowała ona pod różnymi nazwami i różnie do niej podchodzono, ale zawsze była obecna. Jako pierwszy pisał o niej Hipokrates używając określenia „melancholia". Według niego była to „czarna żółć", która oddziaływała na duszę i ciało człowieka, czyniąc go bezradnym wobec smutku i przygnębienia. W średniowieczu depresję przypisano diabłu. Dlatego uważano, że jest ona karą za grzech, a skutecznym lekarstwem jest pokuta i modlitwa. Wiek XVI i XVII przyniósł niejako gloryfikację depresji. Uważano, że jest ona cechą ludzi wielkich, którzy pod jej wpływem tworzą monumentalne, wspaniałe dzieła. Romantyzm był niejako potwierdzeniem tego spojrzenia na tę chorobę. To wtedy powstają dzieła przepełnione smutkiem, cierpieniem i bólem, w których zaczytywał się cały świat.
Po raz pierwszy terminu "depresja", w znaczeniu "obniżenie poziomu emocji", użył w roku 1854 francuski psychiatra Jules Gabriel Francis Baillarger. Od tego momentu zaczęto z nią walczyć, różnymi środkami i z różnym skutkiem.
W szponach depresji
Każdy z nas i to nie raz użył określenia „mam depresję". Jest to odpowiedź na wszystkie niepowodzenia, smutki i frustracje jakie spotykają nas na co dzień. Wystarczy, że rano nie zapali nam samochód, partner z niewystarczającym entuzjazmem będzie słuchał tego co mamy mu do powiedzenia, rodzina znowu będzie mieć pretensje nie wiadomo o co, a halny będzie wiał ze zdwojoną siłą i proszę, depresja gotowa.
Tymczasem prawdziwa depresja to bardzo poważny stan. To wszechogarniające poczucie braku sensu życia i cierpienie, które czasami nie pozwala nawet wstać z łóżka. Taki stan wymaga natychmiastowej pomocy i podjęcia leczenia, gdyż w skrajnych przypadkach może doprowadzić do próby samobójczej.
Codzienne życie dostarcza nam wielu powodów do radości i zadowolenia. Na ogół oceniamy siebie jako ludzi wartościowych, których życie ma sens. Czasami nasz nastrój w wyniku przykrych czy bolesnych sytuacji ulega pogorszeniu. Bywa, że dopada nas smutek i przygnębienie. Jednak zdajemy sobie sprawę, że to chwilowe obniżenie nastroju minie. Każdy z nas doświadcza takich wahań, które mieszczą się w granicach naszej tolerancji. Umiemy sobie powiedzieć „takie jest życie, jutro będzie lepiej".
Jednak czasami, bez żadnego konkretnego powodu nasze spojrzenie na rzeczywistość ulega zmianie. Stopniowo, najpierw bardzo powoli z dnia na dzień, stajemy się coraz smutniejsi. Przestaje nas cieszyć wszystko to, co do tej pory sprawiało nam przyjemność. Kontakty z innymi ludźmi stają się nie do zniesienia, a każda czynność wymaga od nas wysiłku, który zdaje się nas przerastać. No i jeszcze nasi bliscy i znajomi, którzy w kółko powtarzają „co się z tobą dzieje", „weź się w garść" „gdybyś tylko się postarał...".
A my?
Coraz bardziej zagłębiamy się w czarną otchłań, do której dochodzi coraz mniej światła. Wpadamy w panikę nie wiedząc co się z nami dzieje. Dla wszystkich, którzy doświadczają takiego stanu oraz ich najbliższych powinien to być sygnał alarmowy. Nie należy go lekceważyć, sam nie minie, a zbagatelizowany może doprowadzić do sytuacji, w której na pomoc będzie po prostu za późno.
Czy to już depresja?
Spójrz na siebie obiektywnie, jeżeli tego nie potrafisz, poproś o pomoc przyjaciół bądź rodzinę. Nie uciekaj przed problemem, ale staw mu czoło. Jeżeli czujesz się przygnębiony, bliscy z niepokojem pytają o Twoje samopoczucie, zastanów się na ile poniższe stwierdzenia dotyczą Twojej osoby.
- bez konkretnej przyczyny, już od dłuższego czasu, cierpisz na obniżenie nastroju, lub jeżeli nawet obiektywna przyczyna istnieje, stan ten utrzymuje się zbyt długo lub powoduje bardzo silne cierpienie,
- zauważyłeś u siebie problemy o charakterze wegetatywnym takie jak : zaburzenie snu, jadłowstręt,
- czujesz, że twoje życie straciło sens, a dominujący stan to poczucie beznadziejności,
- zauważyłeś u siebie objawy psychosomatyczne, które nie mają uzasadnienia w Twoim stanie zdrowia np. bóle głowy, brzucha, biegunka lub zatwardzenie... ,
- pojawiają się u ciebie myśli aby się poddać, zrezygnować bo i tak to nie ma sensu,
- zaczynasz myśleć, iż samobójstwo jest jedynym rozwiązaniem
Czy któreś z powyższych stwierdzeń dotyczy Ciebie?
Jeżeli na postawione pytanie odpowiedziałeś tak, pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Również Twoje problemy można rozwiązać. Nie poddawaj się!!!
Nie wstydź się, nie bagatelizuj, nie żałuj energii i czasu. Poszukaj pomocy, bo tylko fachowe wsparcie może Ci pomóc przywrócić sens i radość życia.
Komentarze (6)
Zaloguj się, aby dodać komentarz