Rozmowa
autor: Lee Carroll , źródło: foto:flickr.com, autor:soupboy
Rozmowa
Matka bardzo się przestraszyła, gdy w kuchni pojawił się anioł.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem, by odpowiedzieć na twoją prośbę, - powiedział anioł w taki sposób, jakby pojawianie się aniołów w ludzkich domach należało do codzienności.
- Nie pamiętam żadnej prośby! - zaprotestowała matka. - Mam nadzieję, że prosiłam o coś dobrego.
- Pamiętasz, gdy patrzyłaś na swoje dziecko, powiedziałaś: „gdybyśmy tylko mogli ze sobą porozmawiać". Jestem tu, by to spełnić. Jutro wieczorem, kiedy będziesz kłaść dziecko spać, ja też tam będę, abyś mogła z nim porozmawiać, a ono z tobą. Będziesz miała krótką okazję, w czasie której twoje dziecko będzie mogło rozmawiać z tobą w języku dorosłych i myśleć jak dorosły. Szczegóły przekażę ci jutro, - powiedział anioł i zniknął.
Matka nie mogła tej nocy zasnąć, a gdy wieczorem usypiała swojego półrocznego synka, spojrzała mu w oczy i szepnęła:
- Jutro sobie porozmawiamy...
Matka długo myślała nad tym, co jutro powie swojemu dziecku. Od czego zacznie? Ile będzie miała czasu? Czy będzie w stanie opowiedzieć mu o najważniejszych rzeczach? Zastanawiała się nad tym, co chciałaby przekazać chłopcu, który zaczął dopiero poznawać świat - że kuchenka jest gorąca, a taki piękny płomień może oparzyć... stop! Anioł powiedział, że dziecko będzie miało świadomość dorosłego... To wszystko zmienia! Po prostu musi mu powiedzieć, jak ma postępować z kobietami i że złamane serce można wyleczyć. Że nie każdemu należy ufać, że nie wolno zbyt szybko jeździć samochodem... Niesamowite, jak wiele musi mu przekazać ze wszystkich rzeczy, jakie człowiek powinien poznać!
Następnego dnia wieczorem matka siedziała przy łóżeczku synka i czekała. Anioł pojawił się znikąd.
- Miło was widzieć razem, - powiedział. - Wasza rozmowa odbędzie się w następujący sposób: mamo, tobie wolno jedynie odpowiadać na pytania dziecka. Synku, ty możesz zadać jedynie trzy pytania. Wraz z trzecią odpowiedzią czas waszej rozmowy dobiegnie końca.
- To całkiem zmienia postać rzeczy, - pomyślała matka. - Mam chyba halucynacje, a mój synek zaraz uśnie...
Jednak chłopiec otworzył oczy i spojrzał na mamę.
- Mamo, to niesamowity, czarodziejski moment! Możemy porozmawiać teraz, zanim nauczę się mówić, zanim stanę się duży!
Matka zamarła ze zdumienia.
- Mogę zadać tylko trzy pytania, - powiedział chłopiec. - Tak dużo chcę się dowiedzieć!
- To nie jest sen, - pomyślała matka. - Mój syn mówi do mnie tak, jakby był dorosły! Ciekawe, o co spyta? Czy będzie to dotyczyło filozofii czy religii? Może poprosi o radę, jak szybko zrobić karierę? Albo zechce się dowiedzieć, w jaki sposób zdobyć partnerkę na całe życie?
Chłopiec spojrzał na matkę i zadał pierwsze pytanie:
- Mamo, leżałem sobie na plecach, kiedy byliśmy na spacerze i byłem zdumiony, patrząc w górę. Dlaczego niebo jest niebieskie?
Matka omal nie krzyknęła, że syn zmarnował pierwsze pytanie. Co za różnica, dlaczego niebo jest niebieskie!!! Ale bardzo kochała swoje dziecko, więc zaczęła cierpliwie odpowiadać na pytanie. Tłumaczyła, że w powietrzu znajdują się cząsteczki gazów, a światło słoneczne ma swoje fale, które są rozpraszane i zabarwiają powietrze, że najkrótsze fale mają barwę niebieską... Brzmiało przekonująco. Matka z niepokojem czekała na drugie pytanie, które jej zdaniem, powinno było już być na poważnie. Być może syn spyta, jak powinien się zachowywać, żeby nie podzielić losu bezdomnego włóczęgi albo nie wylądować w złym towarzystwie?
- Mamo, moje drugie pytanie to: choć jestem tu dopiero od sześciu miesięcy, zauważyłem, że na dworze raz jest ciepło, a innym razem zimno. Dlaczego?
Matka była coraz bardziej przerażona rozmową. Jeszcze jedno pytanie zostało zmarnowane na jakieś bzdury!!! Jak to się stało?! Jej syn był taki prostolinijny i ciekawski. Te pytania były dla niego ważne, a matka zbyt ceniła sobie ten magiczny czas rozmowy. Powoli, starannie dobierając słowa, opowiedziała synkowi o Ziemi i Słońcu, o tym, że Ziemia nieco się nachyla wędrując wokół Słońca, że dlatego właśnie zmieniają się pory roku, że jest czasem ciepło, a czasem zimno.
Nastał czas trzeciego pytania. Rozmawiali już prawie od pół godziny, a tak mało zostało powiedziane!
- Mamo, kocham cię, - powiedział chłopiec. - Ale skąd mam wiedzieć, że to ty jesteś moja mamą?
Cóż to za pytanie? Jak to? A niby kto miałby nią być?! Czyż nie ona troszczy się o niego każdego dnia? Jakim rozczarowaniem stała się ta rozmowa! Matka nagle zapragnęła uciec z pokoju i schować się w kuchni, w której po raz pierwszy spotkała anioła. Myślała o tym, że tym razem po prostu wyrzuciłaby go przez okno. Jej synek patrzył na nią i czekał na odpowiedź. Matka rozpłakała się, wyciągnęła do niego ręce i powiedziała:
- Spójrz! Moje palce są prawie tak identyczne jak twoje. Moja twarz i oczy podobne są do twojej twarzy i oczu. Wyrażam uczucia i miłość tak samo, jak ty. Jestem naprawdę twoją mamą. Mamy jednakowe usta!
Po tej odpowiedzi malec się uspokoił i natychmiast zasnął.
To wszystko? Cud rozmowy się ziścił i odpłynął bezpowrotnie, a ona nie miała okazji porozmawiać z synem na poważnie! Co się stało? Co poszło nie tak?
Anioł ponownie pojawił się znikąd.
- Odejdź! - powiedziała matka. - Jestem rozczarowana.
- Dałem wam czas, - uśmiechnął się anioł. - Ale to nie ja wymyśliłem pytania.
- Jaki z tego pożytek? Dlaczego mój syn nie zapytał o coś ważnego? Przecież obiecałeś, że będzie miał świadomość dorosłego, ale on zadawał pytania, jakie zadają dzieci. Oszukałeś mnie.
- Moja droga, - odparł anioł - mimo, iż twój synek został na chwilę obdarzony mową i świadomością osoby dorosłej, to jego wiedza i doświadczenie odpowiada sześciu miesiącom pobytu na świecie. Dlatego jego pytania były tak głębokie, jak tylko było to dla niego możliwe, a ty odpowiedziałaś na każde z nich. Nawet na ostatnie. W dodatku przekazałaś mu cała swoją miłość, miałaś dość cierpliwości, by wysłuchać i odpowiedzieć. Twój synek bardzo się starał i był uczciwy. Czy to ci nie wystarcza?
Matka spojrzała na anioła. Nie pomyślała o tym. Mały chłopiec wybrał najlepsze pytania, jakie mogły powstać w jego głowie. Skąd miał wiedzieć, o co pytać, skoro nie ma takiego doświadczenia, jakie ma ona? A gdyby jakimś cudem posiadał to doświadczenie, to przecież nie musiałby jej o nic pytać!
Podeszła do łóżeczka i pogłaskała malca po policzku:
- Zrobiłeś wszystko tak, jak trzeba, synku, - powiedziała. - Jak to dobrze, że mogliśmy porozmawiać.
Lee Carroll
Komentarze (1)
Zaloguj się, aby dodać komentarz