Dostęp do tej części portalu wymaga zalogowania

Samodzielność czy zawierzenie?

autor: Aneta Barta , źródło: Plasterek.pl

brak oceny

zaufanie do życiaTwoje zaufanie do życia            

 

Jak określisz siebie na skali zaufania do życia? Przyjmij skalę: 0 - pełna kontrola, a 10 - pełne zawierzenie. Masz nieustającą potrzebę kontrolowania wszystkiego wokół siebie, czy ufasz, że wszystko, co się wydarza, jest dobre i sprzyja twojemu szczęściu? Czy według Ciebie świat jest przyjaznym miejscem do życia, czy też przeciwnie - trzeba stale walczyć z przeciwnościami losu i podstępnymi ludźmi.


Jeżeli na skali zaufania do życia bliżej Ci do 0 musisz mieć wszystko pod kontrolą. Chcesz wiedzieć, jak życie będzie wyglądać i denerwujesz się, gdy sprawy nie układają się po Twojej myśli. Walczysz o prawdę, o udowodnienie, że masz rację, bo tylko Twoja wersja rzeczywistości jest słuszna, czyli zgodna z Twoimi potrzebami i wyobrażeniami o sposobach osiągania szczęścia. Żyjesz w napięciu, widzisz wszystkie niedociągnięcia, odczuwasz niezadowolenie z biegu wielu spraw, często krytykujesz siebie i innych za rezultaty niezgodne z Twoimi wcześniejszymi wyobrażeniami. To pozycja wielkiego kontrolera nieobliczalnego życia, które trzeba trzymać krótko na smyczy, by nie dokonało jakiegoś wybryku.


Jeżeli na skali zaufania do życia bliżej Ci do 10 wówczas nie ma w Tobie przymusu kontrolowania czegokolwiek. Na wszystko się zgadzasz, wszystko odbierasz jako celowe, właściwe konieczne. Nie starasz się wpływać na cokolwiek, bo uważasz się za okruszek w wielkiej machinie życia, niemający możliwości wpływania na nią. Ze spokojem znosisz warunki, w których przyszło Ci żyć i nie podejmujesz żadnych działań, by cokolwiek w swoim czy czyimś życiu zmienić. Wierzysz, że jest jakaś siła, która tym wszystkim kieruje i że działa ona prawidłowo i celowo, nawet jeżeli ten cel nie jest dla Ciebie zrozumiały.


Jak zrównoważyć własne zaufanie do życia?

 

Metaforycznie można powiedzieć, że osoba, która za wszelką cenę pragnie kontrolować swoje życie, to kierowca, który decyduje: gdzie chcesz dojechać, w jakim tempie i jakimi drogami. Natomiast osoba, która się poddaje biegowi życia, to pasażer, który jedzie tam, gdzie go zawiozą. Jednak zarówno kierowca, jak i pasażer bardzo często zapominają, że droga, po której jadą nie podlega ich wpływowi. Ona wije się tak jak chce, z szerokiej autostrady może się zmienić w zarośniętą ścieżkę i na odwrót. Usiana jest skrzyżowaniami, różnego rodzaju nieprzewidzianymi zdarzeniami, które zmuszają do zwolnienia, zmienienia trasy, a niekiedy nawet zawrócenia. Kierowca, który nie umie dostosować się do drogi będzie się szarpał, złorzeczył, przeklinał los, że stawia na jego drodze takie przeszkody. Z kolei pasażer będzie wyżywał się na kierowcy, bo przecież to jego wina, jego nieumiejętne prowadzenie, jego zła wola.

Co zatem wybrać, być kierowcą pojazdu zwanego życiem, czy jego biernym pasażerem?

Odpowiedź leży gdzieś po środku. Bycie kierowcą, to wielka frajda z możliwości decydowania, gdzie chcemy pojechać, ale i odpowiedzialność za drogę, którą wybieramy. Bycie pasażerem, to radość z podziwianych widoków i komfortowej jazdy, ale i niemożność decydowania, gdzie chcemy dotrzeć. Zatem najlepiej być kierowcą, który przyjmuje wszystko to co daje mu droga. Natykać się na różne wzywania i nieprzewidziane zdarzenia, które czasami zmuszają do zmiany celów, niekiedy drogi, planów, a bywa, że i towarzyszy podróży. A wszystko to przyjmować z poczuciem, że są to właściwe wybory niezakłócające w żaden sposób naszej drogi do celu.

 

Na podstawie: Coauching zdrowia, Monika Zubrzycka-Nowak, Katarzyna Rybczyńska. GWP. Sopot 2013.


Komentarze (1)

Zaloguj się, aby dodać komentarz