12 miesięcy
12 miesięcy
WSPOMNIENIA
Autor: Paweł Jerzy Jaworski
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza s.c.
Premiera: 14 maja 2014
O książce:
Paweł był w pierwszej klasie liceum, kiedy zdiagnozowano u niego białaczkę. Trafił do szpitala. W książce opisał 12 miesięcy spędzonych na oddziale. I zrobił to w sposób niezwykły. Siłą i pięknem (tak, przewrotnym pięknem) tej książki jest nieco naiwna i jednocześnie sarkastyczna narracja jej bohatera - autora. Paweł ustawił parawan czarnego humoru, za którym skrył swoje cierpienie. Jest nastolatkiem i pisze jak nastolatek, ale właśnie ta perspektywa wraz z towarzyszącym jej dojrzałym dystansem i mądrą powściągliwością sprawia, że opowieść Pawła jest wiarygodna i wstrząsająca. A co więcej, opowiada nie tylko o szpitalu i chorobie, ale o nas wszystkich.
PATRONAT:
Fragment:
Znieczulica lekarzy
Niby wydaje się dość potrzebna w tym fachu. Gdyby lekarz za każdym razem współczuł pacjentowi, to by chyba popełnił samobójstwo (ze smutku i bezsilności). Jednak nawet ta znieczulica zawodowa nie upoważnia do tego, aby wyżywać się na pacjentach. Przypomniała mi się historia z pewnym lekarzem, który najwidoczniej wstał z łóżka lewą nogą.
Działo się to po operacji śledziony, więc wszystko mnie jeszcze bolało i często jeździłem na wózku na takie badania, jak USG brzucha czy echo serca.
Tego dnia miałem pecha pojechać do lekarza, który do zbyt miłych osób nie należał. Kazał mi się położyć. A potem jak mi „zasunął" w sam środek rany. No dobra. Tłumaczyłem sobie, że jest lekarzem i wie, co robi.
Ból rósł wprost proporcjonalnie do siły nacisku ręki lekarza. Po długim badaniu kazał mi się przewracać z boku na bok, by mi w końcu wszystko powiedzieć.
- Ja tutaj serca nie widzę ani nie słyszę.
Jak to nie słyszy serca?! - pomyślałem.
- Ano nie ma i kolor jest jakiś dziwny. Czy ty w ogóle wiesz, na co ty jesteś chory?!
Powiedział to z taką pretensją w głosie, że mnie wcięło. A na koniec jeszcze tylko powtórzył:
- Nie widzę nic, co dałoby się zrobić.
Można sobie wyobrazić, jak na osobę, która boryka się z chorobą, działa taka wiadomość. Przez tydzień patrzyłem w okno, zanim mnie wyrwali z tego kresu nieświadomości. Zastanawiałem się, czego jeszcze nie zrobiłem w swoim życiu i że pewnie już tego nie zrobię. Na szczęście nie należę do osób biorących sobie niektóre słowa do serca. Zastanawia mnie jednak, ilu pacjentom jeszcze zdążył popsuć dzień (o ile nie gorzej).
Moja pani doktor prowadząca mawia, że psychiczne nastawienie to 70% w pokonywaniu tej choroby. Szkoda, że reszta lekarzy nie bierze sobie tego do serca i nie pomyśli, co swoim zachowaniem może zdziałać w umyśle śmiertelnie chorego.
***
Dziś mija dokładnie rok, od kiedy trafiłem do szpitala. Nabyłem przez ten czas sporo wiedzy i doświadczenia. Jednak nie zwróci mi to utraconego czasu (na przyjemności i naukę).
Miałem także dzisiaj swój ostatni wlew chemii. Od teraz zacznę przyjmować chemię podtrzymującą. Na szczęście przy jej braniu nie wypadają włosy.
Za tydzień pojadę na kolejne prześwietlenie kręgosłupa. Potrzebują ich, by zdecydować. Czy wypuszczają mnie do domu od razu, czy zostanę na trochę dłużej (aby odbudować kręgosłup). Zanim wrócę do domu, muszę się jeszcze odbić z wynikami krwi. Muszę być na tyle silny, by móc samodzielnie się przemieszczać. W domu czeka mnie rehabilitacja i chemia podtrzymująca. Co tydzień będzie przyjeżdżać pielęgniarka i będzie mi pobierać krew. Mam także nadzieję, że zaczną przychodzić do mnie nauczyciele z liceum i będę mógł wznowić edukację.
Sądzę, że bez wsparcia rodziny i Boga nie dałbym rady. Najważniejsza jest psychika. Jeśli się poddasz, nie wygrasz.
Komentarze (0)
Zaloguj się, aby dodać komentarz