Gdy odchodzą Anioły...(edycja 2)
Gdy odchodzą Anioły... (edycja 2)
- warsztat dla kobiet po poronieniu
Maleńka postać z zaświatów
Iskra, promyczek
Ciepło, obecność...
Kim jesteś? jeszcze nie wiem...
Cieszę się że jesteś
...
Zniknąłeś Aniołku
Już cię nie ma
Tylko pustka po Tobie boli...
Jeśli doświadczyłaś poronienia,
Jeśli czujesz ból, cierpienie lub masz poczucie, że Twoje serce umarło,
Jeśli trudne emocje związane z tym wydarzeniem utrudniają Ci powrót do dawnego rytmu,
Jeśli u najbliższych nie znajdujesz oczekiwanego wsparcia,
A wciąż wracasz do wspomnień dotyczących przedwczesnego zakończenia ciąży,
Zapraszamy Cię do wzięcia udziału w warsztatach: Gdy odchodzą Anioły...(edycja 2)
Warsztaty przygotowały: Ewa Siatka i Małgorzata Kulawik
Jesteśmy psychologami. Obie w przeszłości dwukrotnie doświadczyłyśmy poronienia, i choć obecnie dzielimy radości i trudy wychowywania dzieci, pamiętamy o Tych, których już z nami nie ma. Korzystając z wiedzy psychologicznej i doświadczeń, które mamy za sobą, przygotowałyśmy warsztaty w trakcie których, będziesz mogła zapoczątkować proces radzenia sobie z trudnym doświadczeniem poronienia.
W trakcie 10 dni pracy będziemy koncentrować się na różnych aspektach straty związanej z poronieniem, stworzymy przestrzeń do podzielenia się trudnymi doświadczeniami i wyrażenia emocji, które się z nimi wiążą. W bezpiecznej atmosferze grupy warsztatowej otrzymasz wsparcie oraz konkretne informacje na temat psychologicznych aspektów żałoby, którą aktualnie przeżywasz. Celem naszych spotkań będzie pomoc w przejściu przez jej etapy, po to, byś w odpowiednim dla siebie czasie wróciła do równowagi.
Każdy dzień będziemy rozpoczynać nowym wątkiem w ramach tematu poronienia i kończyć go podsumowaniem. Od Ciebie zależy jak intensywnie będziesz pracować w ciągu dnia i w jakim czasie będziesz to robić. Po zakończeniu warsztatów w każdej chwili będziesz miała dostęp do treści grupy.
Warsztaty odbywają się od 06. II.2012 do 17. II.2012 w grupie pt. Gdy odchodzą Anioły...(edycja 2)
Koszt warsztatów: 70 zł
Aby wziąć udział w warsztatach:
1. Dołącz do grupy pt. „Gdy odchodzą Anioły...(edycja 2)"
2. Dokonaj wpłaty za warsztaty 70 zł na konto Bank Millenium, Siloe Dariusz Siatka konto nr: 03 1160 2202 0000 0001 1802 9380 w tytule przelewu wpisz swój nick oraz tytuł warsztatów (Gdy odchodzą Anioły (edycja 2))
3. Po zaksięgowaniu Twojej wpłaty dostaniesz informację o przyłączeniu do grupy. Od tego momentu możesz uczestniczyć w warsztatach. Warsztaty odbywają się w grupie "Gdy odchodzą Anioły...(edycja 2)", tam znajdziesz materiały i ćwiczenia na każdy dzień.
Rekomendacje warsztatów:
sama napisał(a): 14.03.2011, 10:11
Trafiłam na "warsztaty" po 9 miesiącach po odejsciu Marysi, ból i samotność były tak duże ze czasami chciałam odejść...wtedy znalazłam wiadomość o warsztatach.
Ewa, Gosia kobiety które też straciły swoje dzieci świetnie nas rozumiały, pomogły zmierzyć się z bólem i cierpieniem. Pokazały że mimo że nasze macierzyństwo trwało tak krótko, to my równiez jestesmy mamami- aniołkowymi mamami. Do każdej z nas podchodziły indywidualnie i sprawiały że otwierałyśmy się i pisałyśmy o naszych najwiekszych lękach. Wiem że życie nie będzie juz takie jak kiedyś, zawsze będzie ból i tęsknota za dziecmi, ale gdzieś w środku jest jakaś iskierka nadzieji, że może będzie lepiej.
Ewo, Gosiu dziękuję że przeprowadziłyście nas przez te trudne chwile.
Diewczyny dzięki za towarzystwo w warsztatach i za 2 tygodniowa wspolna droge.
Kasia (Zosia29.10.2010) napisał(a): 05.03.2011, 19:58
Ja trafiłam na warsztaty w najtrudniejszym dla siebie momencie. Cierpienie było tak dotkliwe, że trudno było mi nawet oddychać. Nie istniało nic dookoła, był tylko ból, lęk i ogromny żal. Z perspektywy czasu widzę, że jak dostajemy w życiu ciosy, to też dostajemy narzędzie, żeby się bronić. Dla mnie warsztaty były wielkim darem obok całej tej traumy, z którą musiałam się zmierzyć. Dziewczyny, Gosia i Ewa, z wielkim zaangażowaniem starały się nam pomóc, krok po kroku przeprowadzały nas przez to, co w danym momencie było najtrudniejsze. Wyobrażam sobie, jak im również musiało być ciężko w ciągu tych dwóch tygodni. Ja przede wszystkim nauczyłam się mówić o mojej Zosi. Po raz pierwszy opowiadałam o miłości i wdzięczności za to, że była. To był mój pierwszy krok. Od tego momentu Zosia towarzyszy mi każdego dnia, w myślach i w sercu. I choć ból ciągle jest, to jest inny. Cieszę się, że moja córka była, nawet przez te kilka tygodni. Podczas warsztatów uświadomiłam sobie również, że z wielkiego bólu rodzi się też wielka miłość. Miłość do mojego dziecka, które przez krótki czas swojego istnienia, pokazało mi sens życia. To życie już nigdy nie będzie takie samo, będzie naznaczone cierpieniem, ale wierzę, że może być dobre i szczęśliwe. Mówienie o bólu pomogło mi go oswoić, jeszcze nie wiem czy zaakceptować, ale na pewno oswoić. Warsztaty były bardzo kameralne, wręcz intymne. Ogromnie ważna była dla mnie obecność pozostałych dziewczyn. Cieszę się, że mogłam razem z nimi dzielić się tym, co tak bardzo przygniatało, nie dawało oddychać. Historia każdej z nich pozostanie już we mnie na zawsze. Każda z nas była inna, ale łączyło nas to samo, ból utraty Tych, na których czekaliśmy, czasem przez 5 tygodni, czasem 9, 13 i dłużej, co w gruncie rzeczy przestawało mieć znaczenie, bo cierpienia kobiety tracącej dziecko nie da się włożyć w żadne ramy.
dorateo napisał(a): 02.03.2011, 20:10
"Poprzez swoją ranę otwieram się na ludzi wokół mnie. Potrafię wejść w ich położenie i zrozumieć ich. Rana staję się bramą, poprzez którą ktoś inny może wejść do mojego wnętrza. Dzięki tej ranie staję się wrażliwy na drugiego człowieka, potrafię wczuć się w jego zranienia i z nim współ-czuć. Nigdy go nie zawstydzę. Nie włożę swoich palców do jego ran, ale stworzę dla niego przestrzeń, w której będzie mógł sam mówić o swoich zranieniach. W ten sposób rana uczyni mnie samego lekarzem, który sam doznał zranienia. Grecy uważali, że tylko lekarz, który sam doznał zranień, jest w stanie leczyć rany innych. Znam wielu terapeutów, którzy w dzieciństwie zostali bardzo zranieni. Ponieważ stawili czoła swoim ranom, stali się dobrymi terapeutami. Ich rana stała się skarbem, perłą, która stanowi o ich jedynej i niepowtarzalnej wartości."
Anselm Grun
Jestem wdzięczna Ewie i Gosi za odwagę i gotowość do podzielenia się swoimi bolesnymi doświadczeniami.
Za to, że udowadniają, że rany mogą się przemienić w skarb. I podpowiadają jak to może się stać udziałem każdej z nas.
Te dwa tygodnie, które razem przeszłyśmy były niezwykłym czasem.
SPOTKANIEM - bardzo intymnym, na wielu płaszczyznach.
Gosia i Ewa stworzyły bezpieczną przestrzeń na opatrzenie ran, na zmierzenie się z "demonami" i na przyjęcie miłości, jaką przyniosły nasze dzieci.
(Tym bardziej to niezwykłe, że to wirtualna przestrzeń...w moim odczuciu słowom skutecznie udało się wypełnić tu rolę milczenia pełnego zrozumienie, kojącego dotyku, dodającego sił spojrzenia...)
Z wielkim wyczuciem towarzyszyły każdej z nas w mierzeniu się z najtrudniejszymi emocjami, kibicowały, dodawały otuchy, pięknie cieszyły się z postępów.
Często wracam do ciekawych ćwiczeń i wizualizacji, z którymi zapoznały nas Ewa i Gosia.
Myślę, że tak naprawdę pierwszy raz tak intensywnie doświadczyłam kojącej, uzdrawiającej mocy, jaką daje głębokie spotkanie kobiet.
I mam nadzieję, że stanie się to udziałem jeszcze wielu wielu kobiet :) dzięki kolejnym warsztatom.
Ania, mama Teo
Rania napisał(a): 01.02.2011, 16:29
Gdy odchodzą Anioły...– dużo oczekiwałam od tych warsztatów, przede wszystkim złagodzenia bólu po przeżytych poronieniach, pozbycia się lęku, strachu, poczucia wyobcowania, smutku i rozpaczy. Otworzyć się, pogadać, pokazać to co boli – to było trudne zadanie. Przez dwa tygodnie warsztatów towarzyszyły mi migreny i wielkie zmęczenie. Codziennie dokopywałam się do kolejnych pokładów smutku, rozpaczy i bólu. W tej niesamowicie trudnej drodze wymagającej wiele odwagi towarzyszyły nam dwie wspaniałe terapeutki, które prowadziły, chroniły i motywowały nas do pracy z najtrudniejszymi emocjami.
… I nagle dzień po dniu w trakcie codziennej pracy gdzieś w środku mnie zaczęły prześwitywać promyki nadziei, miłości i spokoju. Powoli, powoli zaczął pojawiać się w tym wszystkich jakiś sens, również sens cierpienia. Przez uczestnictwo w warsztatach postawiłam krok ku uzdrowieniu i akceptacji, tego co się zdarzyło. Nie cały ból zniknął, bo to chyba nie możliwe, ale cudem jest Nadzieja, która pojawiła się w trakcie warsztatów. Jeszcze dużo pracy przede mną, ale przeszłam przez ocean rozpaczy właśnie dzięki „Aniołom”. Dziękuję Ewo i Małgosiu, że tak wspaniale i mądrze nam towarzyszyłyście i Wam dziewczyny za to, że byłyście częścią tej podróży.
Komentarze (0)
Zaloguj się, aby dodać komentarz