Dostęp do tej części portalu wymaga zalogowania

Moc dobra

brak oceny

moc dobraMoc dobra


          Przed wielo­ma la­ty pe­wien pus­telnik, zna­ny później ja­ko święty Sa­win, mie­szkał w jed­nej z oko­licznych grot. Vis­cos było wówczas przyg­ra­nicznym mias­teczkiem, za­lud­nionym przez zbiegłych ban­dytów, prze­myt­ników, pros­ty­tut­ki, łotrów i awan­turników poszu­kujących to­warzys­twa ludzi so­bie po­dob­nych, mor­derców zbierających siły przed ko­lejną rze­zią. Naj­gor­szy z nich Arab imieniem Ahab, pa­nował nad całą oko­licą, ściągając og­romne po­dat­ki od wieśniaków, którzy sta­rali się mi­mo wszys­tko ja­koś wiązać ko­niec z końcem i god­nie żyć.

Pew­ne­go dnia Sa­win opuścił swoją grotę, udał się do do­mu Acha­ba i pop­ro­sił go o nocleg.

- Czyżbyś nic o mnie nie słyszał? - ro­ześmiał sie­ szy­der­czo Ahab - Jes­tem łot­rem, który ściął wiele głów na tych ziemiach. Two­je życie nic dla mnie nie znaczy.

- Wiem o tym - od­rzekł Sa­win. - Ale dość już mam mo­jej pus­telni i chciałbym przy­naj­mniej jedną noc spędzić pod twoim dachem.

Aha­bowi nie w smak była sława święte­go, która mogła równać się tyl­ko z je­go sławą - nie chciał się nią dzielić z kimś tak słabym jak Sa­win. Dla­tego pos­ta­nowił za­bić go jeszcze tej sa­mej no­cy, aby po­kazać wszyst­kim, że to on jest je­dynym praw­dzi­wym władcą Viscos.

Ja­kiś czas gawędzi­li. Aha­ba po­ruszyły słowa święte­go, jed­nak był człowiekiem po­dej­rzli­wym i od daw­na nie wie­rzył już w Dob­ro. Wska­zał Sa­wino­wi miejsce do spania, a sam ku przes­trodze zaczął os­trzyć nóż. Sa­win przyglądał mu się przez ja­kiś czas, po czym zam­knął oczy i zasnął.

Ahab os­trzył nóż przez całą noc. Wczes­nym ran­kiem, gdy Sa­win obudził się, uj­rzał Aha­ba płaczące­go przy je­go posłaniu.

- Nie wys­traszyłeś się mnie, ani też pochop­nie nie osądziłeś. Ty pier­wszy spędziłeś noc pod moim dachem, wierząc że jes­tem dob­ry i zdol­ny dać schro­nienie pot­rze­bującym. Po­nieważ uwie­rzyłeś, że mogę postąpić uczci­wie, nie mogłem zro­bić inaczej.

Z dnia na dzień Ahab porzu­cił ban­dyckie życie i zaczął na swoim te­renie wpro­wadzać zmiany. Wte­dy to Vis­cos przes­tało być przyg­ra­niczną kryjówką dla szu­mowin i stało się ośrod­kiem handlu.


Paulo Coelho „Demon i panna Prym"

 

Komentarze (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy